Dom Poprawczy w XVII-wiecznym Gdańsku

Dom Poprawczy w XVII-wiecznym Gdańsku

W średniowieczu za popełnione przestępstwa wyznaczano przede wszystkim kary cielesne zadające fizyczny ból. Były to albo kary polegające na trwałym napiętnowaniu winowajcy poprzez jego widoczne okaleczenie – obcięcie ręki, ucha, itp., albo kary śmierci. Inną stosowaną wówczas formą kary było trwałe usunięcie ze społeczności – skazanie na wypędzenie z miasta, banicję. W Europie w epoce nowożytnej zaczęły pojawiać się nowe idee w zakresie systemu penitencjarnego, polegały one na resocjalizacji skazanych poprzez pobyt w specjalnym zakładzie, w którym ciężką pracę łączono z dyscypliną i modlitwą. Początki tego systemu sięgają XVI w., a zatem zmian dokonujących się wówczas na fali reformacji oraz następujących wraz z rozwojem mieszczaństwa i jego ideologii.

W Gdańsku, który na początku XVII stulecia był rozwijającym się miastem, znacznie powiększał się rozmiar marginesu społecznego. Równocześnie w związku z wielkimi potrzebami handlu i rzemiosła brakowało rąk do pracy. Od 1610 r. miejscowe sądy coraz częściej skazywały drobnych przestępców zamiast na chłostę lub pręgierz na pracę w kajdanach, najczęściej przy czyszczeniu ulic. Zapotrzebowanie na takie prace wciąż jednak rosło. Władze miasta zdecydowały o założeniu Zakładu Pracy Przymusowej, w którym przestępcy mieliby regularne, całodzienne zatrudnienie, a dochody uzyskiwane z tego tytułu miały wpływać do miejskiej kasy. Zyski były miastu potrzebne zwłaszcza w związku z wojną ze Szwecją, zamknięciem portu, hamowaniem handlu i zniszczeniem okolic miasta.

Zakład ów pod nazwą Domu Poprawczego (niem. Zuchthaus) otwarto w 1629 r. przy szpitalu chorych na ospę. Kierowało nim czterech naczelników wyznaczanych przez radę miasta. W Domu umieszczono warsztaty sukiennicze. Do pracy zatrudniani byli żebracy, włóczędzy, więźniowie skazani przez sądy miejskie (zarówno mężczyźni, jak i kobiety) oraz młodzież skierowana do tej placówki przez rodziców, opiekunów lub pracodawców. Wkrótce zaistniała konieczność powiększenia zakładu. Dom Poprawczy przeniesiono do nowego budynku wzniesionego na placu koło dawnego zamku. W 1636 r. władze Gdańska uzyskały przywilej królewski popierający ich inicjatywę i umożliwiający młodzieży opuszczającej zakład, bez względu na jej pochodzenie, podjecie pracy w wyuczonym rzemiośle jako czeladnicy. W 1633 r. pracowało tu 160 osób, a na zakup surowców do tutejszej produkcji wydano wtedy ogromną kwotę 15 000 zł polskich.

Zatrudnieni robotnicy podzieleni byli, podobnie jak w cechu rzemieślniczym, na uczniów, czeladników i mistrzów. Trzech mistrzów – sukiennik, specjalista od produkcji sai (tkaniny wełnianej lub półwełnianej z gorszej przędzy) i bombasynu (tkaniny półwełnianej z gorszej wełny czesankowej) oraz czesacz –kierowało pracą w warsztatach. W procesie produkcji zastosowano podział pracy – dzieci wykonywały zajęcia lżejsze (takie jak trzepanie, gręplowanie wełny i cewienie, tzn. nawijanie na szpule gotowej przędzy), kobiety przędły, mężczyźni natomiast czesali wełnę, tkali postawy sukienne, sajowe i bombasynowe albo wykonywali prace pomocnicze (np. piłowali drwa na opał, nosili wodę). W zakładzie pracowano przez cały dzień – latem od 4 rano do 9 wieczorem, zimą od 5 rano do 9 wieczorem, także przy sztucznym świetle, w kilku salach. Na sen pozostawało więźniom 5–6 godzin w ciągu doby. Spali w wieloosobowych celach, osobnych dla mężczyzn i kobiet. Nie przewidziano dla nich innej formy odpoczynku, spacerów ani tym bardziej wolnego czasu. W Domu Poprawczym generalnie panowała ostra dyscyplina – za wszelkie wykroczenia groziły kary cielesne i pozbawienie posiłków. W dni świąteczne skazani musieli wypełniać praktyki religijne – prowadzano ich na nabożeństwa do pobliskiego kościoła, uczestniczyli we wspólnych śpiewach, słuchali kazań. Także racje żywnościowe były skromne i nawet najlepiej pracujący, którzy zarobili więcej i mogli zakupić jedzenie dodatkowo, raczej nie najadali się do syta.

Z powodu braku informacji w źródłach pisanych nie wiadomo, czy idea resocjalizacji w przypadku gdańskiego Domu Poprawczego sprawdziła się w praktyce, czy tutejsi pensjonariusze mieli realne możliwości powrotu do społeczeństwa, znalezienia zatrudnienia po opuszczeniu zakładu. Z pewnością jednak koncepcja ta stanowiła krok naprzód w systemie penitencjarnym.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Warunki życia w szpitalach warszawskich w XVI i w I poł. XVII w.

      Ówczesne szpitale to najczęściej tzw. xenodochia, czyli domy dla ubogich podróżnych i pielgrzymów, przytułki dla ubogich starców, żebraków, zakłady służące ubogim księżom emerytom lub też izby chorych istniejące przy gospodach czeladniczych oraz zakłady i

      Kolorowe zdjęcie współczesne. Przedstawia ulicę i kolorowe kamienice. W oddali fragmenty Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest to kościół augustianów na Starym Mieście w Warszawie.
    • Silva Rerum

      O szpitalach w Zamościu w XVIII wieku

      W Rzeczypospolitej przedrozbiorowej szpitale były instytucjami spełniającymi różnorakie funkcje – przytułków, hospicjów, domów opieki społecznej, domów starców, najmniej zaś szpitali w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, czyli miejsc leczenia chorych. Leczo

      Rysunek przedstawia plan miasta z góry. Miejskie zabudowania są otoczone murami. Jest to plan Zamościa z początku 18 wieku.
    • Silva Rerum

      Staropolscy pedagodzy o wychowaniu dzieci

      Wychowanie dzieci było bardzo ważnym elementem życia nie tylko rodzinnego, ale też społecznego. Od tego przecież zależało, jakim obywatelem stawał się młody człowiek. Dlatego też problematyka wychowania była często podejmowana przez pedagogów i moralizato

      Ilustracja z książki. Przedstawia scenę bawiących się dziewczynek i kobietę z dzieckiem na rękach. Na podłodze rozrzucone zabawki, naczynia. Rysunek jest schematyczny.
    • Silva Rerum

      Opieka nad dzieckiem w miejskim prawie doby nowożytnej

      Dzieci, szczególnie te, które straciły jednego lub oboje rodziców, w okresie staropolskim znajdowały się pod opieką zarówno Kościoła, w myśl prawa moralnego „Nie będziesz krzywdził żadnej […] sieroty […]”, jak i obowiązującego w miastach prawa magdeburski

      Scena we wnętrzu. Rycina przedstawia matkę przy kołysce z dzieckiem. Kobieta siedzi przy stoliku i zwraca się w stronę kołyski, nad którą jest duży baldachim. W kołysce śpi dziecko.

    Słowa kluczowe